czwartek, 29 maja 2014

15. Albo Ci zależy albo nie.

-Oliwia muszę Ci coś powiedzieć… - Usłyszałam zmartwiony głos mamy.
Głos mamy mnie wystraszył. Przed oczami miałam jakiś wypadek, że coś się stało tacie.
-Co się stało? - Zapytałam bojąc się odpowiedzi.
-Chodzi o Kingę.
Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Bałam się, że ją też stracę. Tak strasznie ostatnio ją zaniedbałam. Ją i rodziców. Nie miałam czasu, żeby przyjechać do domu. Ostatni raz byłam po trasie z braćmi, 8 miesięcy temu. Nawet zadzwonić i zapytać się, co u nich nie miałam czasu, bo po próbach szłam na siłownię albo szkoły tańca ćwiczyć układy na koncerty. Wieczorami widywałam się z Krisem. Zaniedbałam tak wiele osób...
-Co z nią?! - Krzyknęłam przestraszona do słuchawki.
-Wybudziła się ze śpiączki. Pytała o Ciebie... i resztę.
-To cudownie mamo! Wspaniała wiadomość.
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy szczęścia.
-Przylecę najbliższym samolotem!
-Oliwia ale za niedługo masz promocję płyty...
-Mamo płyta nie jest najważniejsza, muszę zobaczyć Kingę.
Byłam taka szczęśliwa, że Kinga się wybudziła, zadzwoniłam do Orlando przekonana, że on zrozumie i pozwoli mi lecieć do Polski.
-Zapomnij! Cieszę się, że Twoja przyjaciółka się wybudziła i tak dalej, ale NIE! Za trzy dni ma wyjść Twoja płyta! Jutro ma wycieknąć do internetu okładka płyty. A Ty masz siedzieć w Los Angeles i nakręcać informację.
-Orlando... - nie dane mi było dokończyć, bo on cały czas nawijał.
-Obiecuję, że odwiedzisz ją za miesiąc, możesz do niej zadzwonić, nie ucieknie Ci. Wiesz jak ta wiadomość, że ona się wybudziła może wpłynąć na Twoją popularność! Nie pojedziesz teraz, pojedziesz jak już będziesz mogła. Masz zobowiązania. Wiesz ile by kosztowało odkręcenie tego wszystkiego? Nie masz tyle kasy! Za 3 dni wychodzi Twoja pierwsza płyta, masz się spotkać z fanami i podpisywać płytę, potem koncerty, nie nie... wykluczone, nie możesz wyjechać!
Rozłączyłam się, nie chciałam tego już więcej słuchać. Byłam wściekła, roztrzęsiona, po moich policzkach spływają łzy. Nie mogę decydować o swoim życiu, przecież to jest jakieś szaleństwo. Wykręciłam numer Krisa, że się wygadać, ale nie odbierał. Robił dzisiaj zdjęcia Rihannie w Nowym Jorku i pewnie nie mógł rozmawiać. Zostałam z tym wszystkim sama. Tak bardzo chciałam się wygadać. Tak bardzo, że wykręciłam numer Joego, a on odebrał po pierwszym sygnale.
-Oliwia! Jak ja za Tobą tęskniłem.
-Joe... - Nie umiałam udawać, że wszystko jest w porządku, rozkleiłam się. Płakałam nie umiejąc mu powiedzieć dlaczego.
-Powiedz spokojnie gdzie jesteś? - Zapytał głosem, którym rodzice mówią do dzieci, gdy się przewrócą i zadrapią sobie kolano.
-W mieszkaniu... - Powiedziałam z trudem.
Przyjechał do mnie po 15 minutach, gdy się pojawił w drzwiach przytuliłam się do niego.
-Co się stało? Ej spokojnie, cała się trzęsiesz.
Jego ręka delikatnie poruszała się po moich plecach, co sprawiało, że zaczęłam się uspokajać. Usiedliśmy w salonie na sofie i po chwili zaczęłam mu wszystko tłumaczyć.
-A najgorsze jest to, że za 3 dni jest druga rocznica śmierci moich przyjaciół... dlatego zdecydowałam się na premierę płyty właśnie wtedy. A teraz... Joe co ja mam zrobić? - Zapytałam go, bo sama już nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony chciałam jechać do Polski, z drugiej wiedziałam, że nie mogę.
-To jest bardzo trudna sprawa Oliwia. Wiem, że chciałabyś być przy niej, nie rozmawiałaś z nią od dwóch lat, ale tak sobie myślę, że ta płyta jest dla niej, ale także dla reszty przyjaciół. Tytuł jednej z piosenek nazywa się „Remember” i chce pokazać, że o nich pamiętasz. Ona to na pewno zrozumie, zobaczysz ją za miesiąc, a teraz możesz do niej zadzwonić albo coś. Twoi fani czekają na płytę, nie możesz ich zawieźć.
-Ale ja tak bardzo chciałabym ją zobaczyć... przytulić, porozmawiać Joe. Czekałam na ten dzień 2 lata, a teraz gdy to się stało ta cholerna płyta i zobowiązania mi to uniemożliwiają.
-Cholerna płyta? Oliwia nie mów tak, pracowałaś nad nią bardzo ciężko. Tak ciężko, że nawet nie miałaś czasu do mnie zadzwonić.
-To nie tak Joe... po prostu... ehh...
-A jak ? Oliwia dzwoniłem, pisałem, przyjeżdżałem wieczorami... Nigdy Cię nie zastałem. Nie rozumiem co się stało. Byliśmy przyjaciółmi a teraz? Kiedy ostatni raz ze sobą rozmawialiśmy?
-Przepraszam. - Nic innego nie mogłam powiedzieć, nie wiedziałam, co mam mu odpowiedź. Obiecałam sobie, że już nigdy nie dam mu nadziei, a teraz, co robię? Nie odzywałam się do niego tyle czasu a gdy zadzwoniłam z problem on od razu się zjawił.
-I tylko tyle masz mi do powiedzenia? Oliwia to teraz mnie posłuchasz. Już dawno chciałem Ci to powiedzieć... myślę, że powinnaś o tym wiedzieć... że ja...

Joe

Chciałem jej powiedzieć, że kocham ją, już tak długo czasu tłumie to w sobie. Musi o tym wiedzieć, że chcę nią być, o niczym innym nie marzę i gdy już udaje mi się to wydusić z siebie słyszę jej słowa.
-Spotykam się z kimś. Chcę, żebyś o tym wiedział.
-Wróciłaś do Roberta?! - Na samą myśl o tym kolesiu wystraszyłem się, nie chciałbym, żeby znowu ją skrzywdził.
-Nie! Już nigdy do niego nie wrócę. I nawet nie przypominaj mi o nim.
-Więc z kim? - Byłem wściekły! Ja za nią tęskniłem a ona umawiała się z innym. To nie sprawiedliwe. Dlaczego ona spotyka się z innymi a mi nie da szansy?!
-Nie mogę Ci powiedzieć, to tylko sprawa między mną a nim. Nikt o tym nie wie i chcę żeby tak zostało.
-Nie rozumiem. - Wstałem i zacząłem chodzić zły po salonie. - Dlatego nigdy Cię nie było w domu? Bo byłaś z nim? Nie odbierałaś, nie pisałaś...
-Joe ale o co Ci chodzi? Mam prawo się spotykać z kim chce! Ty masz Blandę, Kevin Danielle a Nick Alyson! Ja mam siedzieć sama i płakać, że Robert mnie zdradził?
-Martwię się o Ciebie. Jeżeli to byłby normalny facet powiedziałabyś mi kim on jest. Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć kto to jest?
-Nie muszę Ci się tłumaczyć! - Oliwia również się zdenerwowała. Cholera! Jak czegoś potrzebuje to zna mój numer, ale tak to go nie pamięta! A co ja jestem? Pocieszycielem?!
-W takim razie cześć. - Szybko wyszedłem z jej mieszkania trzaskając głośno drzwi.

Oliwia

Wybiegł wściekły z mojego mieszkania. Nie bardzo rozumiem co tu się wydarzyło w ciągu ostatnich minut. Było fajnie, aż tu nagle zaczęliśmy się kłócić, sama nie wiem o co. Teraz to już zostałam zupełnie sama. Tak bardzo chciałabym być teraz w Polsce... przy Kindze.
Podeszłam do barku, wyciągnęłam butelkę czerwonego wina, nalałam sobie odrobinę do… szklanki, nic innego nie posiadałam. Usiadłam sobie na parapecie, wpatrywałam się w szybę, po której spływały krople deszczu. Cały czas popijałam wino. Nawet nie pamiętam, kiedy skończyłam jedną butelkę i połowę drugiej.
Rano obudził mnie wielki ból głowy i dziwny dźwięk. Leżałam na łóżku z zamkniętymi oczami zastanawiając się co to za piosenka, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nagle się zorientowałam, że to melodia z mojego telefonu, który gdzieś dzwonił... i dzwonił. Wolno wstałam z łóżka, strasznie nie lubię kaca i zaczęłam szukać tego cholerstwa. Leżał w kuchni na blacie.
-Słucham?! - nie potrafię w takich chwilach był miła. Po pierwsze jest rano, po drugie spałam, po trzecie mam kaca, po czwarte... - Mamo? To Ty?
-Córeczko... Kto to jest Kris? - Kris? Skąd ona wie o Krisie? - I dlaczego pozwoliłaś mu się sfotografować w tym czymś?!
-Czekaj mamo... o czym Ty mówisz? - Po czwarte na kacu nie potrafię szybko myśleć.
-Wyciekły Twoje zdjęcia. Dziwkowate zdjęcia! Nie tak Cię z ojcem wychowaliśmy! Jak mogłaś nam coś takiego zrobić?! Co powie na to rodzina? Jak wstyd! - Zaczęła płakać do telefonu, cała mama. A mnie tak strasznie suszyło. Otworzyłam lodówkę pełną zimnej wody mineralnej.
-Są piękne!! - Usłyszałam w oddali głos Sylwii.
- Jakie piękne?! Nie widzisz tego i... matko jak ja teraz pójdę do pracy? - Moja mama znowu zaczęła płakać.
-To zadzwonię potem, pa. - Szybko się rozłączyłam, bo usłyszałam pukanie do drzwi. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Joe. Może chciał mnie przeprosić za wczoraj. Zresztą ja też chciałam go przeprosić. Pobiegłam szybko do drzwi, ale zamiast stał tam Orlando.
-Oliwia nie rozłączaj się jak z Tobą rozmawiam! Nie mamy czasu na Twoje fochy!
-Fochy? Orlando naprawdę Ci się wydaje, że chce mi się bawić w jakieś pieprzone fochy?! Kinga się wybudziła, mam promocję płyty, wszystko zwaliło się mi na głowę. Mam dość!
-Teraz masz dość? Jak Ty teraz masz dość to zrezygnuj z tej pracy. Co Ty powiesz po trasie koncertowej?! Albo Ci zależy albo nie. Powiedz mi to teraz, bo jak Ci się nie chce pracować to znajdę inną dziewczynę. Myślisz, że na Twoje miejsce nikt się nie znajdzie? Że jesteś niezastąpiona?! Otóż się mylisz! Więc jak?
Nie wiem dlaczego, ale po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, łzy smutku, rozczarowania, zmęczenia i tego, że zamiast się cieszyć ze swojego sukcesu ja się użalałam nad sobą. Orlando wczoraj miał rację, Kinga nie ucieknie, a ja powinnam zająć się swoją przyszłością. Za dużo włożyłam w nią wysiłku, żeby teraz przejmować się mamą, Joe, Robertem, Kingą i resztą. Powinno się liczyć to co jest dla mnie w tym momencie najważniejsze. Dlatego postanowiłam sobie, że dam z siebie wszystko.
Podczas pierwszego koncertu, a raczej podczas śpiewania piosenki „Remember” pozwoliłam sobie na słabość. Podczas pierwszej zwrotki i refrenu cieszyłam się, że jestem na scenie i śpiewam tą piosenkę, ale śpiewając drugą zwrotkę przed oczami jak w filmie przebiegały sceny z przyjaciółmi. Chciałam dokończyć tą piosenkę, ale mój głos się załamał i jedyne co z niego się wydobywało to ciszy szloch. Publiczność zamilkła, a piosenkę dokończyły dziewczyny z chórków. Reszta koncertu przebiegła tak jak miałam zaplanowane. Tylko ten jeden raz mi się to zdarzyło przy tej piosence.
Reszta dni podczas trasy koncertowej upływała szybko i męcząco. Po koncertach chodziłam z zespołem na imprezy, poznawałam nowych ludzi i bardzo dobrze się bawiłam. Fani mnie kochali, z koncertu na koncert pojawiało się coraz więcej osób, musiałam dodać parę koncertów, bo bilety bardzo szybko się rozchodziły. Dostawałam bardzo dużo kwiatów, miśków, a nawet biżuterię.
Niestety koncerty sprawiały, że oddalałam się od Krisa, nie spotykaliśmy się za często, nie miałam czasu przylatywać do Los Angeles, a Kris nie zawsze miał czas, żeby towarzyszyć mi podczas wyjazdów. Nasze spotkania były krótkie, ale za to intensywne. Nie rozdrabnialiśmy się w szczegółach, od razu przechodziliśmy do seksu. Nie było czasu na rozmowy, zresztą nigdy szczerze ze sobą nie rozmawialiśmy. Uważaliśmy nasz związek za otwarty, on mógł spotykać się z innymi, ja mogłam z innymi. Żadne z nas nie było zazdrosne. Nie robiliśmy tego publicznie, żeby wszyscy wiedzieli, ale też nie dzwoniliśmy do siebie, żeby powiedzieć, że kochaliśmy się z innymi osobami. Oboje byliśmy zadowoleni z takiego „związku”
Trasa koncertowa sprawiła, że nie miałam czasu po miesiącu jechać do Kingi. Sama stwierdziłam, że wolę dołożyć jeden koncert więcej niż jechać. Chciałam ją zobaczyć… bardzo chciałam! Ale nie mogłam sobie teraz na to pozwolić. Musiałam uszczęśliwiać fanów.
Trzy miesiące po przebudzeniu się Kingi znalazłam trzy dni, żeby pojechać do Polski. Leciałam w samolocie w nerwach. Mój żołądek co chwile się kurczył z nerwów. Nie umiałam sobie tego wytłumaczyć, bo czego ja się bałam? Przecież chciałam ją zobaczyć. Co noc mi się śniła, co chwilę zmieniałam zdanie co jej powiem. I chociaż miałam już ułożony scenariusz naszego spotkania w głowie nie spodziewałam się tego.
Jak ją zobaczyłam leżącą na łóżku w ciemnym pokoju łzy same napłynęły mi do oczu. Podeszłam do niej bliżej, usiadłam po cichu na krześle obok łóżka, aby jej nie obudzić. 11 miesięcy jej nie widziałam. Za długo. Było mi tak głupio. Kinga nie odbierała ode mnie telefonów, mało się odzywała w domu. Zachowywała się podobnie do mnie jak się dowiedziałam o śmierci przyjaciół. Z tym, że ona była w śpiączce co wcale jej nie pomagało. Tak naprawdę wybudzenie się to dopiero początek, potrzebowała teraz rehabilitacji, spotkać z psychologiem i wiele cierpliwości. Patrzyłam na jej długie włosy, które jej urosły. Na pewno była z nich zadowolona, zawsze chciała mieć długie.
Gdy zauważyłam, że się budzi zaczęłam się na nowo denerwować. Nie wiedziałam jak na mnie zareaguje, nie miałam pojęcia jak się zachowa. Jednak nie spodziewałam się, że tak mnie przywita.
-Wynoś się stąd!


Ten rozdział napisałam jakieś 2 miesiące temu i dzisiaj postanowiłam go dodać. 

Chyba powróciłam